Kto się przeprowadzał? Ano bohaterowie poniższej fotografii.
Ale jak mieszkają szerszenie?
Gniazda potrafią być naprawdę ogromne. Ich średnica często sięga nawet pół metra, natomiast wnętrze kryje w sobie do 10 plastrów i nawet do 1000 zamieszkujących je osobników. W naturalnych warunkach szerszenie gniazdują najczęściej w dziuplach drzew. Takie gniazda rzadko kiedy osiągają maksymalne rozmiary, ponieważ przestrzeń w dziupli jest najczęściej mocno ograniczona i zwyczajnie brakuje miejsca na rozbudowę. Niestety, dziuplastych drzew ubywa, ponieważ często są one usuwane z lasów, lub brakuje ich w młodszych drzewostanach. Z tego też względu szerszenie zmuszone są szukać alternatywy, a tą są często nasze strychy i poddasza, ale również inne niezbyt naturalne miejsca, np. budki dla ptaków. O ile w takich budkach jest zwykle jeszcze mniej miejsca niż w dziupli, o tyle na strychach szerszenie mogą zaszaleć i stworzyć naprawdę wielkie gniazdo. Budowa zaczyna się jednak od maleńkiego gniazdka, tworzonego wiosną przez zapłodnioną samicę, która w przyszłości stanie na czele całej kolonii.
Materiałem budulcowym jest zmurszałe, spróchniałe drewno, które zostaje zmieszane z śliną i zmienione w papierową masę, przyjmującą najczęściej orzechową barwę. Po zbudowaniu zaczątków gniazda zapłodniona samica składa pierwsze jaja i opiekuje się larwami, które się z nich wylęgną, a później również poczwarkami. Dopiero kiedy te ostatnie przeobrażą się w pierwsze robotnice, królowa stopniowo przekazuje im zadania budowniczych, sama natomiast ogranicza swoją rolę do składania kolejnych jaj.
Szerszenie mieszkają z nami już od wielu lat; czasem gnieżdżą się bliżej, czasem dalej, generalnie jednak gdzieś w obrębie domu/stajni. Tegoroczna lokalizacja pomiędzy dachem przybudówki, w której mieści się “jedynka”, a jej sufitem, okazała się zbyt mała na potrzeby rozrastającego się gniazda…
W zasadzie nie wiemy, kiedy przeprowadzka się zaczęła. 7 sierpnia zauważyliśmy w stajni konstrukcję gniazda mocno już zaawansowaną – myślę, że mogła mieć już ok. 10 dni. Co parę dni (o ile pamięć pozwalała 😉 ) śledziliśmy postępy w budowie:
A tu jeszcze kilka zdjęć “w międzyczasie”:
Nie boicie się, że Was zażądlą na śmierć?
Nie, nie boimy się. Większość ludzi uważa szerszenie za bardzo niebezpieczne, a ich obecność często powoduje strach i panikę. Wynika to z przesadnych opowieści o atakach szerszeni i skutkach ich użądlenia. “Siedem uderzeń szerszenia zabija konia, trzy – dorosłego a dwa – dziecko”. Takie mity, utrzymujące się od pokoleń, doprowadziły do tego, że szerszeni stał się dość rzadki w wielu rejonach Europy. W Niemczech szerszenie zagrożone są wyginięciem, a kara za zniszczenie gniazda dochodzi do 50.000 euro!
W przeciwieństwie do pszczół, trucizna żądła szerszeni nie jest przeznaczona przeciwko kręgowcom (takim jak my). Mając kilka kilogramów miodu w przeciętnym gnieździe pszczół, główną rolą użądlenia przez pszczołę jest obrona kolonii przed atakującymi amatorami miodu, począwszy od myszy, poprzez borsuki, aż po niedźwiedzie brunatne i ludzi. Szerszenie natomiast używają swych żądeł polując na owady (których gniazdo pożera w szczycie rozwoju ogromne ilości). Żądląc wstrzykują znacznie mniej trucizny niż pszczoła, a jad ich jest ok. 10x mniej toksyczny dla człowieka niż pszczeli (powoduje jednak znacznie większy ból, ze względu na zawartość 5% acetylocholiny, która drażni zakończenia nerwów bólowych). Zdrowa osoba w pełni sił nie powinna mieć powodów do zmartwień, ponieważ by ją uśmiercić, potrzeba co najmniej kilkuset użądleń. Jest to mało prawdopodobne – nawet gdy rozwścieczymy całe gniazdo, do jego obrony rusza najwyżej 1/10 zamieszkujących je osobników. Na dodatek nie tak łatwo jest skłonić szerszenia do użycia żądła. Z natury jest bowiem pokojowo nastawiony i bardzo rzadko przejawia agresję. Do ukąszenia może dojść właściwie jedynie w pobliżu gniazda, gdy owady poczują, że należy go bronić. Jeśli tylko będziemy zachowywać się spokojnie i nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie powinniśmy obawiać się, że spotka nas coś złego. Dość rzadko również zdarza się, by szerszeń zechciał do nas podlecieć, a nawet jeśli do tego dojdzie, kończy się najczęściej na zatoczeniu wokół nas kilku kręgów, po czym owad odlatuje.