Dostaliśmy nasiona kukurydzy. Przemycone z Ekwadoru, kupione na jakimś miejscowym ryneczku od miejscowego chłopa. Długo nad nimi myśleliśmy, aż w końcu postanowiliśmy zaryzykować i posadzić je w tym roku zamiast naszej czarnej kukurydzy Hopi. Jeśli eksperyment się powiedzie, będziemy sadzić je na zmianę rok po roku.
Najpierw test kiełkowania, zdany pomyślnie…
A skoro tak, to można wrzucać całość na kiełkownicę:
A po 3 dniach czas na sadzenie:
Wystarczył jeden dzień w szklarni, i już coś wyłazi..
Czy będzie to sukces, czy raczej zemsta ekwadorskiego szamana? Przekonamy się już jesienią…
A tymczasem niektórzy uczą się do matury, która już za miesiąc 🙂