Jak wspomniano w innym miejscu i czasie, przywieźliśmy szklarnię. W kawałkach. Zimę spędziła w tychże kawałkach rozparcelowana bezpiecznie między salę warsztatową, stajnię i drewutnię. W końcu jednak nadszedł czas, żeby poskładać do wszystko do kupy – w końcu gdzieś te bakłażany, paprykę i pomidory trzeba posadzić 🙂
Proces przebiegał powoli… zaczęliśmy na początku kwietnia wykopaniem rowów pod fundamenty:
Potem nastąpił dłuższy okres demotywacji spowodowanej różnicą poziomów (ponad 70cm), pogodą i trwającym sezonem warsztatowym… Jednak przybycie Pawła, który obrał sobie za punkt honoru doprowadzenie budowy do szczęśliwego finału, dostarczyło wszystkim impulsu niezbędnego do wzięcia się do pracy, która od razu nabrała szybkiego tempa. Na początek fundamenty:
Skoro fundamenty zastygły, czas było się wziąć za murowanie celem niwelacji tej nieszczęsnej różnicy poziomów. Kierownictwo robót przejął majster Paweł…
… a czeladniczka Michelle zdobywała nową sprawność – murarz 🙂
Rozpoczęcie kolejnego etapu prac zbiegło się z rozpoczynającymi się warsztatami z permakultury, więc do ekipy budowlanej dołączyli Lilianna i Tomek, a dorywczo pozostali kursowicze. Zaczęliśmy od położenia wieńca, do którego trzeba było dorobić kilka belek:
Następnie można było już stawiać konstrukcję, co wymagało pewnej ekwilibrystyki 🙂
No to jeszcze konstrukcja dachu i można wstawiać szyby!
Po kilku dniach przerwy przyszedł czas na ostatni etap, czyli ściany szczytowe (które skonstruowaliśmy ze starych kabin prysznicowych wytarganych gdzieś z wysypiska) i dach z folii:
No i mamy! Serdeczne podziękowania dla Pawła, Michelle, Lilianny i Tomka oraz permakulturowej ekipy pomagającej dorywczo! Szczególne podziękowania należą się Pawłowi, którego zapał i motywacja umożliwiły sprawne doprowadzenie budowy do końca 🙂