Historia pewnego mebla

Wprawdzie paćkanie gliną zakończyliśmy ( co opisano tu i tu ), to stworzone pokoje wymagały wykończenia. Na pierwszy ogień podłoga…

Potem – listwy przypodłogowe z okorków nadjedzonych przez drewnojady z demontażu starej siodlarni…

No i w końcu przyszedł czas na tytułowy MEBEL NA WYMIAR. Lubię robić meble, a zwłaszcza przerabiać, składać z kilku różnych, oklejać, przycinać tak, że przestają kompletnie przypominać surowce wejściowe. Ale po kolei…

W międzyczasie trafiła się parapetówa z udziałem zaszczytnych gości ze świętokrzyskiego, więc trzeba było złożyć prowizorkę.

Ale na szczęście nie okazała się ona trwała:

A na koniec rzut oka na całość pokoju – obiecuję lepszą panoramę następnym razem 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *