Zdradziliśmy jakiś czas temu, że na miejsce zdemolowanej siodlarni coś powstawać będzie. I w zasadzie już powstało, a my spotkaliśmy się na całkowicie spontanicznym stokrotkowym tynkowaniu/malowaniu gliną. Tak się jakoś złożyło, że bardzo wiele osób dotarło do nas w ten sam weekend i dzięki ich pomocy wszystko przebiegło szybko i sprawnie. Ale po kolei… Glinę zdobyliśmy w Walentynki w cegielni w Kłodzku, u przemiłego pana, który postanowił opowiedzieć nam wszystko o cegłach, piecach, wypalaniu, glinie i nie wiadomo czym jeszcze, bo niestety nie mieliśmy dużo czasu. Glina w postaci cegieł została namoczona na noc, żeby można było ją rozciapać. W międzyczasie przygotowaliśmy próbki farby glinianej, którą zamierzaliśmy pomalować płyty regipsowe. Przepis jest prosty: 1 część gliny namoczonej, 1 część przesianego piasku, 1 część pasty mącznej (szklanka mąki rozpuszczona w 2 szklankach zimnej wody i wlana do 4 szklanek gotującej się wody; całość zagotowana przy intensywnym mieszaniu). Powinna mieć konsystencję budyniu; nakładamy pędzlem min. 2 warstwy, kolejna po wyschnięciu poprzedniej.
Próbki wypadły pomyślnie, natomiast glina nie rozmoczyła się do końca i czekało nas wybieranie tego, co nadawało się do natychmiastowego użycia….
Ścianom z pustaków malowanie farbą nie wystarczy, trzeba było przygotować tynk gliniany: 3 części piasku, 1 część gliny, 1 część końskiej kupy.
Kiedy już wszystko było gotowe, pozostało (jedynie?) tynkować i malować 🙂
Teraz jeszcze musi wyschnąć…
… a ciąg dalszy oczywiście nastąpi! 🙂
Dziękujemy serdecznie za pomoc i miło spędzony czas: Agacie, Mateuszowi, Honoracie, Wojtkowi, Kubie, Michelle, Karolinie, Ani, Piotrkowi, Małgosi i Mai (trochę nas było 😉 ) !