Zimno, szaro i mokro. Czyli jesiennie. Odpoczywamy trochę od warsztatów, ale nie można zapominać, że jesień to czas zbiorów. Najróżniejszych. Czasem nie zdąży się nawet zrobić fotek (jak w przypadku śliwek), czasem akumulator się rozładuje (ziemniaki), ale jakaś fragmentaryczna dokumentacja powstaje…
Weźmy takie buraki. Niby niewiele, a 80kg się uzbierało. Ogonki do zakiszenia.
Marchewka. Też trochę, 120kg. Wszystko do zasypania piaskiem i do ziemianki.
No i jak zwykle dynie. Dużo dyń. BARDZO dużo dyń. Jeszcze nie policzone, bo pomału przenosimy je i układamy, ale szacunki mówią, że ~600. Głównie hokkaido, ale jest też makaronowa i trochę cukinii. Co spowodowało konieczność namalowania tabliczki 🙂
Jabłek nawet nie próbujemy szacować. Jesteśmy na początku…
A na zakończenie reszta, zbyt fragmentaryczna na własną historię. Zostały jeszcze papryki, bakłażany, pasternak, skorzonera, salsefia, miechunka pomidorowa, reszta kukurydzy i pewnie pełno innych rzeczy, których nie wymieniam. Rośnie oczywiście jarmuż, brokuły, buraki liściowe, fenkuł, kapusta pekińska ale to dotrwa do mrozów.