Nie zawsze w naszym świecie jest różowo. Czasem plon znika w objęciach zarazy, a czasem, jak teraz, kury w szczękach lisicy. Matyldę, który był w Jarkowie od początku (to jest 8 lat), porwał prawdopodobnie myszołów. Pozostałe koguty – Kurczaczka i Grzesia zabrała lisica, tak jak pozostałe 20-kilka kur.
Chcieliśmy koguta, który potrafiłby wybronić swoje stadko (młodych, powarsztatowych kurek), więc licząc na kupno bojownika, wybraliśmy się na targ ptasi do Týniště nad Orlicí w Czechach.
Kontynuując złą passę, nie spotkaliśmy żadnej z ras bojowych. Przywieźliśmy za to Ringo i Starra.