To the Sea, to the Sea! The white gulls are crying,
The wind is blowing, and the white foam is flying.
West, west away, the round sun is falling.
Grey ship, grey ship, do you hear them calling,
The voices of my people that have gone before me?J.R.R. Tolkien, Lord of the Rings
Tak się jakoś złożyło, że stała się rzecz niezwykła i to my wybraliśmy się na aż tak długo i tak daleko.
Kolejnego dnia obudził nas deszcz, więc wyruszyliśmy do Kołobrzegu, gdzie czekała na nas latarnia morska:
Zaraz potem zajrzeliśmy do mysiej nory, czyli udaliśmy się do Miasta Myszy:
A później włóczyliśmy się brzegami morza, żeby ostatecznie wylądować w Muzeum Oręża Polskiego i obejrzeć statki od środka:
A wieczorem czekał nas jeszcze zachód słońca na plaży:
Oczywiście w kolejne dni morza, plaży, muszelek, zamków i innych atrakcji nie zabrakło:
Czasem pogoda zmieniała się gwałtownie; kto nie zdążył uciec przed deszczem schował się pod… łódką 🙂
A potem znów zamki:
A na zakończenie rejs statkiem “z Kołobrzegu do Kołobrzegu”…
… i pożegnanie z morzem:
Tydzień nas nie było, ale już jesteśmy! 🙂
Super, że wakacje Wam się udały i nie daliście się przestraszyć ulewom. Jak na tą porę roku to bardo mało ludzi w Grzybowie i Kołobrzegu.
My tu z Gochą na detoksie cukrowym, a tu fotki z watą 😛