Piecyk rakietowy już tutaj gościł, więc specjalnie przedstawiać go nie trzeba. Kto nie widział/nie zna/nie pamięta – zapraszam tutaj. Tym razem trochę bardziej pracochłonna, ale też i znacznie trwalsza (bo z gliny) konstrukcja. Wadą z kolei jest to, że nie jest tak dobrze zaizolowany, jak ten z betonu komórkowego. Cóż, nie można mieć wszystkiego 🙂
Początki giną w pomroce dziejów, a konkretnie w sierpniu zeszłego roku. Wtedy przygotowaliśmy glinę..
… a następnie, korzystając z pomocy Ani, ulepiliśmy piecyk:
Potem nastąpiło kilka tygodni suszenia, potem przyszła jesień, zima…
A teraz piecyk obudził się z zimowego snu i czas na dalszy etap produkcji, czyli wypalenie. Piec do wypalania w wersji DIY to 4 bloczki betonu komórkowego, worek trocin i płyta do nakrycia:
A oto i wypalony piecyk. Trochę się osmolił, ale nie ma to znaczenia:
Jeszcze tylko półka na paliwo z blaszki i można rozpalać!