Buszując w zbożu (kukurydzy), szukaliśmy dyń – przyszedł czas na zbiór. Weszliśmy na pole z czarnymi myślami. Nasze dynie miały miesiąc opóźnienia – pierwsze sadzonki zmarzły w noc po posadzeniu do ziemi, a ponadto szturm ślimaków nieźle ponadgryzał kolejne. Spodziewaliśmy się więc znacznie mniejszego zbioru niż rok temu (około 380).
Na szczęście słoneczne dni nas uratowały (pomijam kwestie wynikającej z tego suszy) – mimo wcześniejszego zbioru niż rok temu naliczyliśmy około 350 sztuk! Małe nie zostały wliczone – kilkanaście zostało jeszcze w chaszczach dyniowych, wiele w całości zostało ukiszonych.
Mimo, że zdjęcia sugerują coś innego, nie tylko Duży Kuba zbierał te dynie ;).
I znów dynie rozpęzły się po pokoju:
Jeśli nie jedliście kwiatów dyni – żałujcie! My żałujemy, że zwlekaliśmy z tym do zbiorów. Męskie kwiaty (jak na zdjęciu) można zbierać przez cały okres wegetacji bez szkody dla produkcji owoców, jeśli będziemy pamiętać, żeby nie zbierać żeńskich kwiatów i zostawiać sporadycznie męskie (na przykład jeden na roślinie).
Przepis jest szybki i bajecznie smaczny. Usmażyć cebulę z kwiatami (wyjąć wcześniej pręciki), lekko posolić. Mają w sobie coś z grzybów, ale są delikatniejsze. Palce lizać.