Ropucha wyszła z trawy i siadła na ziemi,
przeciągnąwszy się z trudem przez zeschnięty patyk.
Patrzy prosto przed siebie ślepiami złotemi,
dysząca bryła ciała w jadowity batik.
Musztardowa w kwadraty ciemniejsze i bledsze,
z bryzgiem martwego złota na każdym kwadracie,
siedzi – śni. Nagle skacze wysoko w powietrze
jak wiedźma rozpłaszczona na swojej łopacie.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Nowy i całkiem naturalny szwadron z nagimi ślimakami. Hurra 🙂