Tempeh w plastikowych torebkach czasem nie wychodzi, zwłaszcza w środku. Nasze eksperymenty zaowocowały wnioskiem, że winny jest temu niedostateczny dostęp tlenu, pomimo że woreczki są podziurkowane dość gęsto. Rozwiązania nasuwają się dwa – albo dostatecznie płaska warstwa soi, gwarantująca dostęp tlenu do całej objętości, albo inne opakowanie. Wybór padł na opakowanie całkowicie naturalne, wzorowane na oryginalnym 🙂 Ponieważ liści bananowca nie mamy, zastosowaliśmy liście chrzanu – sprawdziły się rewelacyjnie. Dodatkowo produkcja na znacznie mniejszą skalę, w jogurtownicy, okazała się znacznie mniej pracochłonna, więc możliwa do przeprowadzenia “przy okazji” innych kuchennych czynności.