Meorum finis bramorum

… chciałoby się rzec parafrazując Horacego…

Jeszcze niedawno nasza brama prezentowała się tak:

Dziś jednak konstrukcja, nadwyrężona zębem czasu (10 lat! przeprowadziła się z nami z Łężyc do Jarkowa!) nie wytrzymała kolejnego ciosu (puknięcia samochodem) i pochyliła się niebezpiecznie. Szybka analiza uszkodzenia pozwoliła na zidentyfikowanie całkowitego przepróchnienia poniżej poziomu gruntu (mimo izolacji, impregnacji itp. – nie jest to wieczne) i spowodowała konieczność szybkiego demontażu.

Z operacji demontażu zdjęć niestety brak, bo byłem zajęty niespadaniem z drabiny, nieprzewróceniem niebezpiecznie przechylającego się słupa itp. drobiazgami, za to zaraz po demontażu krajobraz przedstawiał się następująco:

Szybka prowizorka, żeby nie było dziury na ulicę i mamy taki efekt:

No i trzeba po warsztatowym weekendzie wziąć pilnie do roboty, bo jak to tak BEZ BRAMY?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *