Pogoda paskudna, najpierw śnieg i ostry zimny wiatr, a potem przeszło w deszcz… Dzięki temu przyjemnie spędziło się cały dzień w kuchni 😉 Ze względu na duże tempo prac nie wszystko zostało udokumentowane, bo jakoś nikt o tym nie myślał. Pomysł był prosty – maksymalnie wykorzystać jedno nagrzanie piekarnika. A więc po kolei: chleb pszenżytni (200-180°C), kruche ciasteczka (~180°C) a na koniec uzupełnienie zapasów tempehu. Plan udało się zrealizować w 100%, najbardziej energochłonną czynnością było oczywiście mielenie mąki 🙂 Obowiązkowo trzeba się zaopatrzyć w rowerek!
Na szczęście Poczta Polska nie zawiodła i dostarczyła na czas niezawodny czeski śrutownik Porkert, który posłużył do śrutowania soi (robi ładne połówki, łupki pięknie odpadają). Dzięki temu zapasy tempehu na święta wynoszą ~2,5kg
I tak całkiem już świątecznie odwiedziła nas Paulina, obdarowując nas własnoręcznie malowanymi kubkami w koguty i niezwykle praktyczną bańką na mleko:
Jeszcze gdzieś po drodze była produkcja sera, ale zupełnie nie potrafię tego umiejscowić w czasie 😉
“Choinkę ubierać a nie przed komputerem siedzieć!”. No właśnie! Choinki ubrane, że Wam się chce czytać głupoty? 😉
Ja choinkę właśnie skończyłam ubierać 🙂 zdaniem kota chyba ładna, bo siedzi i patrzy na nią dzikim wzrokiem, hehe
Dziś też pracowicie w kuchni – pierniczki, sałatka jarzynowa, sama też zrobiłam mak do makowca i wyszedł pyszny, że się tak pochwalę 😀 no ale wg przepisu babci, więc musiał taki być 🙂
Nie mogę się doczekać jutrzejszej wyżerki!
Wesołych świąt! 🙂 Choinka ubrana, aczkolwiek nie przeze mnie, ja po pracy padnę, wstanę, zrobię pyzy i już! 😉
Choinka już dawno ubrana (to jest zadanie numer jeden u mnie w domu po myciu podłogi :P). Prezenty przed chwilą spakowałam.
Zazdroszczę Wam smakołyków 😛 Jeżeli chodzi o moje kulinaria to tylko barszcz sama w tym roku zrobiłam 🙂 Wesołych Świąt 🙂